aaa4
Dołączył: 19 Mar 2018
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 10:29, 04 Kwi 2018 Temat postu: zyci |
|
|
Obudzilam sie dzis rano z przeswiadczeniem, ze mam ojca i brata, ale nie wiem, jak byc
corka i siostra.
-Nie rozumiem.
Wyciagnela reke, wskazujac na wyspe.
-Mam dom... piekny dom... Czuje sie bezpieczna. W poniedzialek zaczne chodzic do
szkoly i bede pilna, posluszna uczennica. Wyrosne na kobiete, z ktorej ty i Michael bedziecie
dumni. Ale od rana zastanawiam sie nad pewna sprawa... Za kilka dni stad odjedziesz, zeby
razem z Michaelem scigac zlych ludzi. Wiem, ze musze tu zostac z Laura i Paulem. Lubie
ich, ale kiedy sobie pomysle, co wy bedziecie w tym czasie robili...
-Dziewczyno, przeciez ty masz dopiero trzynascie lat! Juliet usmiechnela sie i zaczela isc dalej. Creasy pospieszyl za nia.
-Nie utrudniaj nam zycia - powiedzial.
-Nie mam zamiaru - odparla. - Obiecaj mi tylko, ze kiedy wrocicie, wyszkolisz mnie
tak, zebym w przyszlosci potrafila sie bronic. - Znow przystanela, odwrocila sie i powiedziala
powaznie: - Bardzo mi na tym zalezy. Juz nigdy nie chce byc bezbronna. - Creasy nie
zatrzymal sie, wiec podazyla za nim, mowiac glosno: - Rozumiesz? To dla mnie bardzo
wazne!
Wzial ja za reke i poszli dalej razem. Zamyslil sie gleboko. Juliet byla dosc rozsadna, zeby milczec.
-Tak, wszystko rozumiem - powiedzial w koncu, patrzac na nia z gory. - Wyszkolimy
cie, zebys mogla sie bronic. Ale nie mam zamiaru robic z ciebie zadnej Modesty Blaise.
-Kto to jest?
-Fikcyjna postac. Bardzo mloda i piekna dziewczyna, ktora przemierza swiat ze
swoim wiernym pomocnikiem, karzac sprawiedliwie zloczyncow.
-Czy ty nie robisz tego [link widoczny dla zalogowanych]
samego?
Creasy zasmial sie glosno.
-Nie, ja dokonuje tylko zemsty. Nie cierpie ludzi, ktorzy krzywdza mnie albo moich bliskich.
-Wiec dlaczego chcesz zniszczyc Blekitny Kartel?
-Poniewaz ty jestes jedna z nas. Nie ma to nic wspolnego z poczuciem winy.
52
Tym razem Creasy zachowal nalezyte srodki ostroznosci. Przechodzac przez kontrole celna na lotnisku Leonarda Da Vinci w Rzymie mial czarne wasy, pasujace do swiezo ufarbowanych krotkich czarnych wlosow i okulary w grubej oprawie. Zostawiwszy w schowku niewielka torbe, poszedl z czarna skorzana walizeczka na postoj taksowek. Byl ubrany w ciemnoniebieski garnitur, kremowa koszule i brazowy krawat. Wygladal jak jeden z wielu biznesmenow, zalatwiajacych interesy w duzym miescie. Powiedzial taksowkarzowi, zeby go zawiozl do Porta Cavalleggeri w Watykanie.Nie lubil odwiedzac Rzymu, nawet wczesna jesienia. Zawsze panowal tam zbyt duzy ruch, a mieszkancy byli opryskliwi. Poprzedniego wieczoru telefonowal do niego Guido. Papa chcial, zeby nastepnego dnia zjedli razem obiad w rzymskiej restauracji "L'Eau Vive". Guido mial dac mu odpowiedz za godzine. Wszystkie miejsca na lot do Rzymu byly juz zajete, ale Creasy zadzwonil do George'a Zammita, ktory wykorzystal swoje znajomosci i zalatwil mu bilet. Guido powiedzial, ze ma sie przedstawic jako Henry Gould i pytac o pana Galii.
Creasy slyszal o restauracji "L'Eau Vive". Podobno prowadzily ja zakonnice i bywali tam glownie duchowni oraz ich znajomi z Watykanu. Zastanawial sie, co moze miec wspolnego z tym miejscem taki czlowiek jak Paolo Grazzini.
W czasie trwajacej trzy kwadranse jazdy rozmyslal o roznych sprawach. Spedzil z Juliet trzy przyjemne dni na Gozo. Byl zadowolony, ze zawiazala sie miedzy nimi nic porozumienia. Szybko pojal, ze jest bardzo inteligentna i probuje to wykorzystac, by nim manipulowac. Intrygowalo go, czy tak samo postepuje z Michaelem.[link widoczny dla zalogowanych]
Guido powiedzial mu tez, ze Jens i Sowa wyjezdzaja rano z Kopenhagi i w ciagu czterdziestu osmiu godzin beda w Rzymie. Michael odezwal sie z Brukseli. Zaczal juz zalatwiac interesy z Korkociagiem Dwa i czekal razem z Maxiem na wiadomosc od
Creasy'ego. Bez watpienia chcial zostac jak najdluzej blisko swe
Post został pochwalony 0 razy |
|